Z Agnieszką i Stasiem po raz pierwszy spotkałem się dopiero w dniu ich ślubu. Czułem, że są parą, która nie potrzebuje wielotygodniowych rozmów z fotografem ślubnym i szczegółowego ustalania harmonogramu ceremonii. 

Zaproszono mnie do domu rodzinnego Agi przy ulicy Klimatycznej w Warszawie. Już dawno nie widziałem tak młodych ludzi decydujących się na małżeństwo. Kiedy jednak zauważyłem, jak na siebie patrzą, nie miałem wątpliwości, że ten ślub jest tylko przypieczętowaniem czegoś wyjątkowego i oczywistego zarazem.

Nazwa ulicy, gdzie stoi rodzinny dom Agnieszki, okazała się zwiastunem tego, co miało nadejść – skromnej klimatycznej ceremonii w Kościele św. Aleksandra przy placu Trzech Krzyży oraz nastrojowej uroczystości w Pubie Dzik. Bez blichtru, na spokojnie, radośnie.